0
Duchowość Pasja Podróże Rozwój osobisty

GÓRY, A ŻYCIE

Minione trzy dni spędziliśmy w Karkonoszach. Są to góry bardzo bliskie naszym sercom, często je odwiedzamy i bardzo dobrze się w nich czujemy.
Siedząc przy schronisku Samotnia i spoglądając na Mały Staw czuję się bezpiecznie, spokojnie, jak w domu.

Tegoroczny wypad w Karkonosze był jednak niezwykły i inny niż wszystkie wcześniejsze wypady. Ze względu na obecną sytuację z koronawirusem był wyczekiwany. I wyszło tak, że zamiast Madery w kwietniu pojechaliśmy do Karpacza w maju 😉
To nie jest tak, że nie mogę żyć bez podróży, że jestem od nich uzależniona… ale są naprawdę ważną częścią mojego życia i bardzo ucieszyłam się z tego, że możemy pojechać na górską wyprawę.
Na początek trochę WSPOMNIEŃ na zdjęciach i krótki opis tras. W drugiej części tego wpisu podzielę się z Tobą tym jak wspaniałą METAFORĄ ŻYCIA SĄ GÓRY.

 

Garść wspomnień

Pierwszego dnia wybraliśmy się na Śnieżkę. Wchodziliśmy czarnym szlakiem z Karpacza, który był tego dnia (piątek) niemal zupełnie pusty. Na szlaku pomiędzy Karpaczem, a Kopą spotkaliśmy łącznie chyba 6 osób… Szło się cudownie. Uwielbiam las, góry, spokój, ciszę i pustki na szlaku ;))

Od Kopy na samą Śnieżkę było już więcej ludzi, bo sporo osób wjechało wyciągiem na Kopę.

Schodziliśmy przez Równię pod Śnieżką niebieskim szlakiem (na trasie trochę śniegu) do Strzechy Akademickiej i dalej do Samotni. Przy Samotni cudowne chwile relaksu i ładowania akumulatorów. Widok na Mały Staw nigdy mi się nie znudzi!!!

Powrót do Karpacza znów przez Strzechę i żółtym szlakiem na dół.
Łącznie około 20 km górskiego marszu.

Drugiego dnia (sobota) wybraliśmy się żółtym szlakiem spod kościoła Wang w kierunku Pielgrzymów (obowiązkowa wspinaczka na skałki;)), a następnie do Słonecznika.
Kolejnym etapem wycieczki była droga granią, mijając po lewej Mały Szyszak, aż do schroniska Odrodzenie. Pod Odrodzeniem zjedliśmy ciasto jagodowe grzechu warte! Dawno nie jadłam nic równie pysznego. Mogę nie być obiektywna, bo z kilometrami w nogach i widokami zapierającym dech w piersiach – wszystko smakuje lepiej 😉
Wracaliśmy bardzo malowniczym zielonym szlakiem, którym szłam po raz pierwszy – aż do Wangu.
Łącznie około 20 km górskiego marszu.

Trzeci i ostatni dzień (niedziela) podjechaliśmy do Szklarskiej Poręby i wyruszyliśmy w kierunku wodospadu Kamieńczyk. Dalej poszliśmy na Halę Szrenicką, gdzie po raz ostatni na tym wyjeździe podziwialiśmy góry z wysokości. Zeszliśmy i zbiegliśmy, po drodze zatrzymując się jeszcze w pięknym lesie, żeby posiedzieć na pniu i wypić herbatę.
Łącznie około 10 km górskiego marszo-biegu.

Góry jako metafora życia

W górach jest wszystko co kocham. Jak życie – góry łączą w sobie trzy niesamowicie ważne (według mnie!) aspekty naszego spełnienia:

  • Pierwszy z nich – ZDOBYWANIE, osiąganie, dążenie do celu, do realizacji marzeń, pragnień
  • Drugi – SPOCZYWANIE w tu i teraz, docenianie, delektowanie się
  • Trzeci – świadomość nieustannego BYCIA W DRODZE

 

I. ZDOBYWANIE

W górach jest nim chęć zdobycia określonego szczytu/ przejście określonego szlaku/ realizacja danego zamierzenia. To od nas zależy, który szczyt pragniemy zdobyć – jeśli w ogóle jakikolwiek. Celem równie dobrze może być wędrówka doliną, a satysfakcja, radość – równie duża. To jest już kwestia naszych bardzo indywidualnych preferencji. Ale jednak CEL – odgrywa według mnie istotną rolę w naszym życiu.

 

„Cały świat usuwa się z drogi człowiekowi, który wie dokąd zmierza.”
– Steve Jobs

 

Jeżeli nie wiesz dokąd chcesz podążać – Twoim życiem mogą powodować przypadki. Nie zawsze pozytywne. Świadomie nadając kierunek naszemu życiu, stawiając sobie nowe, ciekawe, atrakcyjne dla nas cele – możemy się rozwijać, uczyć, wychodzić ze strefy komfortu i doświadczać kolejnych przygód. Ale także czuć radość i satysfakcję – że kształtujemy swoją wytrwałość, że możemy sami sobie ufać, bo dokonujemy dobrych dla siebie codziennych wyborów, które pozwalają nam się do celów przybliżać. To nie zawsze jest łatwe. Często wymaga od nas określonego wysiłku, ale kiedy cel wyznacza nasze serce… to zawsze warto. I kiedy go zrealizujemy – kiedy stoimy na szczycie góry – widzimy, wiemy, że było warto… A równocześnie WIEMY, CZUJEMY, ROZUMIEMY – że i tak najważniejsze jest BYCIE W DRODZE. Ale o tym za chwilę.

 

II. SPOCZYWANIE

Podczas górskiej wędrówki uwielbiam te momenty, w których mogę przycupnąć na kamieniu, słuchać strumienia, popijać herbatę z cytryną i miodem, zachwycać się widokami dookoła mnie.
Spoczywanie jest dla mnie docenianiem chwili, tu i teraz. Jest uważnością na to, co dookoła. Docenieniem miejsca, w którym właśnie się znajduję. Jest chwilą wytchnienia, spokojem, zatrzymaniem. Przestrzenią refleksji, oddechu. Momentem, w którym staję się PATRZENIEM na chmury, na niebo, na wodospad, na las, na krajobraz górski.

 

„Oddychasz, żyjesz i jesteś świadomy – ciesz się z tego!
A wtedy nagle następuje odprężenie, wtedy nie istnieje napięcie, nie
ma zdenerwowania.
Cała energia, która wytwarzała twoje napięcie zamienia się we
wdzięczność.”
– Osho

 

W życiu – jak w górach – momenty SPOCZYWANIA są pięknym aspektem doświadczenia. Uważność może nam towarzyszyć bardzo często – podczas codziennego życia.
Ale chwile totalnego zatrzymania, chwile gdy nasz umysł odkładamy na półkę – są chwilami. Momentami. Dbam o to, aby było ich sporo, bo cenię je bardzo. Są jak przyprawy w zupie z soczewicy. Nie wyobrażam jej sobie bez ziela angielskiego, czubrycy, lubczyku, majeranku, czy liścia laurowego. Jednak mimo, że tak bardzo istotne – tak bardzo, bardzo ważne – nie wystarczą. Całe życie oparte o spoczywanie… pozbawione dążeń, realizacji pragnień – w mojej percepcji nie byłoby pełne.
Jednak życie pozbawione SPOCZYWANIA, momentów zatrzymania, chwil docenienia tu i teraz – byłoby jak bezustanna pogoń za króliczkiem, którego nie możemy złapać. Byłoby jak górski marsz bez chwil na kamieniu… które tak bardzo cenię.
Bo tak naprawdę tutaj chodzi o PROPORCJE i o to, aby w naszej życiowej zupie nie zabrakło ani momentów BYCIA (spoczywania) ani momentów DZIAŁANIA (zdobywania).

Jeżeli zabraknie SPOCZYWANIA – szybko poczujesz się wypalony, przemęczony, niezadowolony. Nawet jeśli wejdziesz na wiele szczytów – pewnego dnia zapytasz siebie – „Po co mi to wszystko?”. Moje życie nie daje mi radości. I będziesz mieć rację, ponieważ życie pozbawione przyprawy w postaci BYCIA, DELEKTOWANIA SIĘ TYM, CO TU I TERAZ – jest niczym pościg… w kierunku śmierci. Brzmi drastycznie, wiem. Ale warto pamiętać, że nasze życie jest TU I TERAZ. Nie jutro, nie „kiedy zdobędę XYZ”. Co nie oznacza, że mamy nie mieć dążeń, pragnień i celów…
Życie w którym ktoś nieustannie spoczywa w kwiecie lotosu i nie ma już dążeń, pragnień, zamiarów – dla mnie traci wiele smaku. Ta ziemska zabawa w życie jest tak soczysta i kolorowa – również przez możliwość KREACJI. A kreacja, tworzenie – czymże są jeśli nie realizacją określonych przez nas indywidualnie zamiarów, dążeń, pragnień?
Nie może zatem zabraknąć ani SPOCZYWANIA ani ZDOBYWANIA.

TUTAJ DOCHODZIMY DO SEDNA SPRAWY…

 

III. BYCIE W DRODZE

Jakiś czas temu ZROZUMIAŁAM i poczułam całym Sercem, że w życiu CHODZI PO PROSTU O ŻYCIE..;))) CZYLI O BYCIE W DRODZE. Pięknie jest dążyć, realizować marzenia, cele, pragnienia. Realizować nasz jedyny w swoim rodzaju POTENCJAŁ, spełniać się.
Pięknie jest też delektować się z momentów sukcesów, czy innych cudownych momentów codzienności, zwyczajności niezwyczajnej, relaksować się, być i oddychać, podziwiać, smakować, w pełni uważności doświadczać chwili, BYĆ.
Ale pewnego dnia dociera do nas, że ani KONRETNE PRAGNIENIE i wizja jego spełnienia, ani konkretna chwila zatrzymania – nie są źródłem szczęścia same w sobie. Bo szczęście nie jest jakimś konkretnym punktem na mapie naszego życia.
Szczęście nie jest zrealizowanym pragnieniem. Co nie oznacza, że mamy ich nie mieć i że one szczęścia nie dają.

Szczęście nie jest jedną konkretną chwilą bycia. Co nie oznacza, że uważne chwile szczęścia nie dają.
Szczęście jest WOLNOŚCIĄ wyboru PERSPEKTYWY w każdej chwili naszego życia.
I niech mój wywód zakończą słowa Buddy, które bardzo lubię:

 

„Nie istnieje droga do szczęścia, samo szczęście jest drogą.”
– Budda

 

 

Chcesz być na bieżąco i czerpać wiedzę i inspirację z tego miejsca?

Dołącz do PROGRAMU ONLINE Kreatorka Serca CZYTAJ WIĘCEJ

Zapisz się na bezpłatne LISTY OD SERCA – ZAPISUJĘ SIĘ!

Dołącz do mnie na Instagramie – TUTAJ  i na FB – fp – TUTAJ

♥ ♥ ♥

Słyszałeś o dającej NADZIEJĘ na przejście przez KRYZYS książce? O książce, która pomaga uporać się z ograniczającymi przekonaniami, dodaje odwagi do życia NA WŁASNYCH ZASADACH, wskazuje sposoby na codzienną UWAŻNOŚĆ i uczy jak cieszyć się z małych rzeczy? Jestem autorką tej książki, a jej tytuł to „Zdrowa Nadzieja” 🙂 Mój proces dochodzenia do zdrowia był przełomem w życiu i sposobie patrzenia na świat. Zrozumiałam, że bez względu na okoliczności SZCZĘŚCIE jest decyzją. Chcesz się dowiedzieć więcej? Zajrzyj TUTAJ

♥ ♥ ♥

You Might Also Like...